23 września

166. Prowadzenie bloga o książkach - oczekiwania kontra rzeczywistość
Jeszcze trochę i Love, coffee & books będzie świętowało dwa lata od założenia. Trudno mi ocenić czy jest to długi kawał czasu i czy zdobyłam odpowiednie doświadczenie jako blogerka pisząca o książkach, trudno ocenić samej, czy dokonałam jakiegoś postępu, czy wręcz przeciwnie, jednak doskonale pamiętam początki i własne oczekiwania względem tego, jak to moje miejsce powinno wyglądać, w jaki sposób powinnam starać się, by je rozwijać i ulepszać. Tak jak w wielu przypadkach moje oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością niczym Titanic z górą lodową.Oto kilka z nich - zachęcam Was także do udziału w dyskusji: napiszcie czy blogujecie, jeśli tak to jak długo, czy macie podobne spostrzeżenia, a przede wszystkim: podajcie w komentarzu linki do swoich blogów :)
"Stworzę wyróżniający się i jedyny w swoim rodzaju blog o książkach!"
Tak naprawdę, zakładając blog o literaturze nie zdawałam sobie sprawy ile takich stron już istnieje, ile cały czas ich powstaje. Nie jestem nawet w stanie tego zarejestrować i wiem, że gdzieś w tym całym morzu, albo oceanie blogosfery umykają mi miejsca i ludzie wyjątkowi, ciekawi, lub z podobnymi gustami literackimi.Aby gdzieś wybić się ponad innych, zwrócić na siebie uwagę trzeba czegoś więcej niż chęci, jak zwykle to kwestia pracy i odpowiedniego pomysłu.
"Będę pisać i publikować regularnie."
Założenie bardzo dobre, wręcz chwalebne, ale w moim przypadku niewykonalne. Nie jestem robotem, mam swoje gorsze dni, brakuje mi zwyczajnie czasu i wtedy blog schodzi automatycznie na dalszy plan.Podziwiam i zazdroszczę tym, którzy świetnie wywiązują się z narzuconych sobie schematów, jest to także recepta na sukces i profesjonalny wizerunek, mimo to dawno już przestałam oszukiwać samą siebie - nie jest to moim priorytetem, chociaż staram się trzymać jakiegoś przyjętego wcześniej układu postów.
"Aktywnie wypromuję blog na Facebooku, Twitterze, Snapchacie, Instagramie, ..."
W sferze social media sprawa wygląda tak, że ja i Snapchat skutecznie się unikamy, do Facebooka podchodzę nieco nieśmiało i z rezerwą, lepiej mi idzie z Instagramem, chociaż chciałabym, by był to bardziej poważny związek, natomiast z Twitterem jakoś nie czuję głębszego kontaktu. Jednak nie oszukujmy się - bez tych wszystkich dodatkowych pochłaniaczy czasu trudno jest dotrzeć do czytelników, sam blog nie wystarczy, potrzebuje dobrej, skutecznej promocji.
"Zakładam bloga tylko i wyłącznie dla siebie!"
Pamiętam, że wcześniej wydawało mi się, że nie będę przejmować się opiniami innych, w końcu to mój blog, moje zdanie na temat książek. Tymczasem łapię się na tym, że codziennie sprawdzam blogowe statystyki, a każde spadki są dla mnie tragedią i nerwowym zarwaniem nocki... Nie, tutaj akurat przesadziłam, mało które zmartwienie spędza mi sen z powiek. Przywiązuję ogromną wagę do odbioru postów i publikacji, więc twierdzenie, że piszę teksty tylko dla siebie mogę spokojnie włożyć między bajki.
"Brak ochoty na czytanie? Nie w moim przypadku!"
Zmora każdego książkoholika, gorzej jeśli dotyka recenzenta, który na przykład musi wywiązać się z zobowiązania wobec wydawnictwa. Tak, Drogi Czytelniku, jeśli do tej pory nie było takiego przypadku w twoim życiu, że przeczytanie choćby jednej strony przychodziło Ci z trudem to wiedz, że taki dzień na pewno nadejdzie. To jak klątwa, tragiczne, nieprzewidziane fatum.Jeszcze istnieje takie pojęcie jak kac książkowy, dopada naprawdę każdego. Jak się przed tym uchronić? Może jakaś szczepionka? Niestety, w tym przypadku zaleca się postępowanie podobnie jak w katarze - przeczekać, możemy ratować się suplementami, poić litrami herbaty z miodem, w końcu jednak samo przechodzi.
AUTOR:
Linda Dudziak
Myślę, że bardzo trafnie wypunktowałaś oczekiwania początkującego blogera;) Niestety rzeczywistość bywa okrutna i często mamy ogromny problem z regularnym zamieszczaniem wpisów, dbaniem o bloga i czytaniem dużej ilości książek (zwłaszcza, kiedy trzeba iść do pracy;) Bloguję już od dawna i znam większość opisywanych przez Ciebie problemów z autopsji. Niestety;) I cały czas sobie obiecuję, że będę bardziej dbać o bloga, więcej pisać i więcej czytać, popracuję nad facebookiem i nagłówkiem strony... Ehh, nie wiem jak mogę się zmotywować;)
OdpowiedzUsuńJuż niebawem Twoja rocznica, już teraz gratuluje wytrwałości. Zauważyłam, że coraz więcej osób opuszcza blogi, na bardzo długi czas bez żadnego uprzedzenia. Zgodzę się z tym, że jest tutaj nas coraz więcej, a co za tym idzie umykają nam blogi wartościowe, z przyzwoita szatą graficzną i porządnie napisaną recenzją, a nie opinią.
OdpowiedzUsuńCo do portali społecznościowych i prowadzenia regularnie bloga- da się. Ale trzeba mieć więcej czasu, nic nie robić, leżeć z nogami wyciągniętymi do góry. Przyznam, że chodząc do technikum miałam sporo wolnego czasu, czytałam ogromne ilości książek. Im bliżej matury, i co gorsza po maturze, nie było już tyle czasu na prowadzenie bloga. Wpisy, które były zaplanowane zostały opublikowane, coraz mniej zaczęłam pisać. Nie miałam żadnej szansy na to, by odpocząć, a co dopiero znaleźć chwilę dla książki. Dlatego uważam, że post czy dwa w tygodniu dla ludzi pracujących i nie samymi książkami żyjących jest możliwe.
Co do Snapchata - nie uważam tej aplikacji do promowania bloga. Jakoś nie potrafię w tym sensie się z nim zgrać. Może dlatego, że zbyt często z niego nie korzystam. Twitter? Z tym kompletnie styczności nie mam. Instagram jakoś ogarniam, ale też nie nazwałabym się mistrzem fotografii.
Co do pisania dla siebie... Założyłam bloga z myślą o tym,by dzielić się SWOJĄ WŁASNĄ opinią na temat książek. A jak komuś coś nie pasuje - to już jego problem. Nigdy nie podporządkowuje się pod zdanie innych, chyba, że moje jest bardzo podobne, ale nigdy nie robię czegoś by się przypodobać. ;)
Pozdrawiam ciepło,
Magia słowa
Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Myślę, że każdy z nas na początku miał duże aspiracje i nawet jeśli chęć założenia bloga zrodziła się z prawdziwej pasji do czytania, to i tak miało się na nadzieję na sukces. Tymczasem wybić jest się trudno - każdy blog pisze recenzje, każdy blog (no, może prawie każdy) posługuje się poprawną polszczyzną, wiele blogów współpracuje z tymi samymi wydawnictwami i ocenia te same książki.
OdpowiedzUsuńDodatkowo te wszystkie Twittery i Facebooki... Szczerze mówiąc, to ja czasem nie wiem co mam napisać w poście, nie lubię tego robić, ale trochę się przymuszam, no bo tak należy.
Rzeczywiście, coś w tym jest. Nie zauważamy, w którym momencie blogowe sprawy stają się dla nas ważne i wywołują więcej emocji niż na początku (mój blog - moja twierdza ;) ) czy też jak trudno jest się zmobilizować, by publikować i promować swoje wpisy regularnie i w różnych miejscach. Sama aktywnie działam dopiero od czerwca tego roku, a wcześniej traktowałam blog po macoszemu. Zobaczę, co z tego wyniknie :) Pozdrawiam i życzę kolejnych blogowych lat pełnych sukcesów :-)
OdpowiedzUsuńBlogi książkowe zawsze były liczne, z tego co pamiętam. Ale teraz jest ich naprawdę dużo - w wielu przypadkach dziwi mnie jak wiele z tych blogów nawiązuje współpracę z wydawnictwami.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam że to okropne uczucie, gdy nie możesz się przemóc by czytać a masz bloga opartego przede wszystkim na książkach. Ale ale! Kończysz dwa lata! Bardzo Ci gratuluję i wszystkiego co najważniejsze w blogowaniu ci życzę :)
Gratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga i życzę kolejnych owocnych lat na tym polu :) Ja dopiero zaczynam, ale już widzę, że prawie wszystkie punkty, które tu wymieniłaś się mnie dotyczą, więc obawiam się, że będzie tylko coraz gorzej. Obym wytrwała chociaż rok ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie skonstruowany post! Jako początkująca blogerka (mam za sobą dopiero 7 miesięcy) wiele z tych oczekiwań sobie narzuciłam. Faktem jest, że czytam trochę więcej, ale też częściej odczuwam kaca książkowego i czasami muszę się trochę zmusić do tego, żeby usiąść do książki! :O Ale ogółem nie żałuję decyzji o założeniu bloga, świetnie się bawię pisząc opinie o książkach, które udało mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Bardzo celnie opisane! Chyba większość początkujących blogerów ma podobne, hurraoptymistyczne założenia ;)
OdpowiedzUsuńA prawda jest taka, że po pierwsze trzeba umieć pisać (lub przynajmniej przygotować się do szlifowania własnego warsztatu, jeżeli się takowego nie posiada), po drugie trzeba mieć pasję, o której można pisać (niekoniecznie jedną!), wreszcie po trzecie należy bezwzględnie stawiać na jakoś a nie na ilość. To ostatnie dotyczy zarówno tego, co piszemy na blogu, jak też rodzaju przyciąganych na nasz blog czytelników. Wolę tysiąc czytelników "z duszą" niż milion anonimów.
Ja bym się chyba nie podjął blogowania stricte o książkach. Głównie dlatego, że czytam regularnie mnóstwo tego typu blogów i widzę, że choćbym się sfajdał, nie osiągnę nawet przeciętnego poziomu w tym kierunku.
Jeśli chodzi o częstotliwość pisania to każdy powinien działać wedle własnych możliwości i chęci. Pisanie na siłę, żeby się zmieścić w jakichś tam durnych statystykach, jest kompletnie chybionym pomysłem. Znam takich, co pisują raz na kwartał. Znam też takich, co piszą raz dziennie. Nie ma reguły.
Pozdrawiam zza blogowej miedzy!
Mi też nie odechciałoby się czytać :)
OdpowiedzUsuń