Za nami pierwszy miesiąc nowego roku - dla mnie osobiście, najdłuższy, najbardziej męczący i najmniej lubiany - tym bardziej się cieszę, że mam go już za sobą.
Goodbye January!
Hello February!
Tak, zdecydowanie styczeń nie należy do moich faworytów, ale kiedy już mija, to mam wrażenie, że wiosna jest coraz bliżej - w końcu to już tylko kwestia dwóch miesięcy i dni będą widocznie dłuższe. Zima już zbyt mocno daje mi się we znaki, dlatego mam nadzieję, że odejdzie jak najszybciej.
Zdawać by się mogło, że długie wieczory sprzyjają czytaniu, ale u mnie z tym ostatnio dosyć kiepsko, pomimo, że rozpoczęłam serię o Flawii de Luce, która ogromnie mnie urzekła i doskonale łączy Agatę Christie z rodziną Addamsów (cóż za oryginalna mieszanka!), a przy okazji podczytuję jeszcze kilka innych książek, w tym "Dwanaście srok za ogon", to idzie mi to mozolnie. Może za to w lutym pochwalę się pokaźnym stosem przeczytanych książek?
W styczniu największe wrażenie zrobiła na mnie lektura "Niepełni" Anny Kańtoch, ale ta autorka jest dla mnie bezkonkurencyjna, poza tym sama książka jest czymś zupełnie innym i wyjątkowym. Cieszę się też, że za sprawą najnowszego wydania od Wydawnictwa MG, miałam możliwość ponownie przeczytać "Hrabinę Cosel" Józefa Ignacego Kraszewskiego - fantastyczne uczucie i doskonała dawka powieści historycznej.
Zdawać by się mogło, że długie wieczory sprzyjają czytaniu, ale u mnie z tym ostatnio dosyć kiepsko, pomimo, że rozpoczęłam serię o Flawii de Luce, która ogromnie mnie urzekła i doskonale łączy Agatę Christie z rodziną Addamsów (cóż za oryginalna mieszanka!), a przy okazji podczytuję jeszcze kilka innych książek, w tym "Dwanaście srok za ogon", to idzie mi to mozolnie. Może za to w lutym pochwalę się pokaźnym stosem przeczytanych książek?
W styczniu największe wrażenie zrobiła na mnie lektura "Niepełni" Anny Kańtoch, ale ta autorka jest dla mnie bezkonkurencyjna, poza tym sama książka jest czymś zupełnie innym i wyjątkowym. Cieszę się też, że za sprawą najnowszego wydania od Wydawnictwa MG, miałam możliwość ponownie przeczytać "Hrabinę Cosel" Józefa Ignacego Kraszewskiego - fantastyczne uczucie i doskonała dawka powieści historycznej.
"Jak zawsze" Zygmunt Miłoszewski
Zygmunt Miłoszewski w nowej, romantyczno-ironiczno-erotycznej odsłonie. Wizja alternatywnej historii Polski i alternatywnej miłosnej historii małżeństwa z kilkudziesięcioletnim stażem, które dostaje drugą szansę na ponowne przeżycie wspólnych chwil. Recenzję znajdziecie TUTAJ
"Niepełnia" Anna Kańtoch
Powieść szkatułkowa, w której niewiadome mnożą się, a wątki przeplatają w niezwykłym połączeniu czasu i przestrzeni. Tajemniczy dom, który w swoim wnętrzu skrywa niewypowiedziane sekrety. Istota, która tkwi w zawieszeniu między przeszłością a teraźniejszością, między pierwiastkiem męskim i żeńskim. Jeśli chcecie więcej przeczytać o tej niezwykłej książce to odsyłam Was TUTAJ
"Hrabina Cosel" Józef Ignacy Kraszewski
Klasyka w najlepszym wydaniu i doskonale rozbudowana powieść historyczna o nietuzinkowej kobiecie, której ambicje i duma dorównywały urodzie. Królewska kochanka, która pragnęła więcej i nie bała się sięgnąć po to, co było jej zamierzeniem i za co ostatecznie musiała zapłacić surową karę od losu. Zapraszam Was TUTAJ
"Kredziarz" C.J. Tudor
Debiutancka powieść z mocnym wsparciem marketingowym i szumną promocją okazała się być całkiem zgrabnie napisanym thrillerem. Jedyne do czego mogę mieć obiekcje to zakończenie, które w żadnym stopniu nie było zaskakujące, ani tym bardziej wstrząsające. Recenzję tej książki znajdziecie TUTAJ
"Kindness Boomerang" Orly Wahba
Gdy pragniesz w życiu zmian, gdy chcesz stać się lepszym człowiekiem to ta książka na pewno bardzo Ci w tym pomoże. Forma kalendarza bardzo uatrakcyjnia ten poradnik, a codzienne zadanie ułatwi proces zmian nie tylko w nas samych, ale także będzie miało wpływ na nasze najbliższe otoczenie. Dobro powraca. O książce napisałam TUTAJ
Nie samymi książkami...
Co w styczniu przykuło jeszcze moją uwagę, oprócz książek?Netflix
Nie boję się do tego przyznać - w tym miesiącu zdecydowanie odpuściłam nieco czytanie na rzecz... seriali. Kilka zarwanych nocek i gorączkowe włączanie odcinków jeden po drugim, zamiast grzecznego i przykładnego siedzenia w książkach. Niech mi ten grzech zostanie odpuszczony, ale było warto :)Do tej pory udało mi się skutecznie omijać "Stranger Things". Zapytacie: jak to możliwe? Jakoś się dało. Do czasu. Wystarczył jeden odcinek, który od niechcenia włączyłam, by w końcu przekonać się o co ten cały szum? Teraz już wiem. Pokochałam zarówno samą historię, świetną realizację pomysłu jak i bohaterów. Fenomenalny serial. Przed "Stranger Things" obejrzałam jeszcze "The End of the F***ing World" - w jedną noc, bo za nic w świecie nie mogłam się oderwać. W dużym skrócie - nastoletnia wersja Bonnie i Clyde, czarny humor i dramat w jednym. Miejscami mocny i dosadny, momentami liryczny i naiwny. Zrobił na mnie naprawdę spore wrażenie.
Muzycznie
Najbardziej depresyjny miesiąc w roku musiałam nieco jeszcze bardziej podkreślić przez wybór odpowiednich utworów, a w ostatnich tygodniach zdecydowanie królowała piosenka Pearl Jam "Black", której mogłabym słuchać raz za razem.
W styczniu też udało mi się przeczytać "Kredziarza". I parę innych tytułów, z czego jestem bardzo zadowolona;) Nowy miesiąc zaczęłam z Peterem Straubem i jego "Julią", a co będzie dalej... zobaczymy;)
OdpowiedzUsuńDużo osób przeczytało "Kredziarza" :D Miłej lektury :)
UsuńNie czytałam żadnej z wymienionych książek. Serial ''"The End of the F***ing World" planuję obejrzeć, bo trochę już o nim słyszałam. ;)
OdpowiedzUsuńSerial jest świetny, bardzo mi się spodobał, chociaż podchodziłam do niego bardzo sceptycznie :) Polecam!
UsuńNo jakbym czytała swoje podsumowanie, jeśli chodzi o seriale! Też pochłonęłam "Stranger Things" oraz "The End of the F***ing World". <3 Oba seriale świetne, aż się nie spodziewałam, że tak mnie wciągną. :D Co do książek – muszę się w końcu zainteresować jakąś książką Anny Kańtoch. :)
OdpowiedzUsuńJa także nie spodziewałam się, że absolutnie mnie wciągną - tym milsze zaskoczenie :) Annę Kańtoch serdecznie polecam :)
UsuńJa też w styczniu leniłam się przed Netflixem, nadrobiłam w końcu "Black Mirror" (<3) i "Wikingów" przez co miałam duuużo mniej czasu na czytanie ale nie żałuję! Nie tylko książkami człowiek żyje :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, czasami warto oderwać się od książki :)
UsuńRównież w styczniu wzięłam się za oglądanie Stranger Things. Co prawda nie pokochałam tego całym sercem, ale po obejrzeniu pierwszego sezonu jestem przekonana, że jest to jeden z lepszych seriali, które oglądałam ostatnio.
OdpowiedzUsuńNa luty planuje drugi sezon. A co do książek. Luty to miesiąc, w którym będę walczyła z ogromnymi Księgami Jakubowymi.
Super post❤
Pozdrawiam
http://bakerstreetlibrary.blogspot.com
"Księgi Jakubowe" także mam w planach, ale to spore tomisko, więc może jeszcze poczekają w kolejce ;)
UsuńDzięki :*
Pozdrawiam :)
Gratuluję świetnych wyników!
OdpowiedzUsuńMój styczeń składał się z aż dwóch przeczytanych tytułów :P a są to "Silos" Howey'a i "Niepokorna" Sheehan. Jak na ostatnie czasy, to jest to dość spore osiągnięcie, zwłaszcza, że brakowało mi czasu właściwie na wszystko... zawsze mogło być lepiej, choć nie narzekam ;)
Pozdrawiam cieplutko i życzę zaczytanego lutego <3
Książki bez tajemnic