„Surogatka”
Louise Jensen
tłumaczenie: Aga Zano
Wydawnictwo Burda
2018
400 stron
Na języku czuję smak mrozu i nadziei. Prawie dziesięć lat. I teraz, tuż przed okrągłą rocznicą, los znów popchnął nas ku sobie. To musi być dobry znak, prawda?
Fabuła
Kat i Nick to szczęśliwe, kochające się małżeństwo, wiodą spokojne, ustabilizowane życie, ale ich największym pragnieniem jest posiadanie dziecka. Niestety, Kat nie może zajść w ciążę, a wraz z kolejną, nieudaną próbą adopcji ich wspólna wizja stworzenia ciepłego, rodzinnego domu coraz bardziej się oddala. Gdy na ich drodze pojawi się dawna znajoma, nie tylko przyniesie ze sobą szansę na upragnione dziecko, ale przede wszystkim przypomni o tragicznych wydarzeniach sprzed lat.
Louise Jensen i jej thrillery psychologiczne
Z prozą Louise Jensen zetknęłam się po raz pierwszy, czytając "Surogatkę", ale nie obce były mi jej poprzednie książki - "Siostry" i "Prezent", które cieszą się dużą popularnością wśród fanów thrillerów psychologicznych. Odbiorcami jej książek są przede wszystkim kobiety, ponieważ autorka porusza tematy mocno z kobietami związane i widziane z perspektywy kobiety, jak w przypadku omawianej powieści. "Surogatka" to już trzecia publikacja Jensen i wydaje mi się, że odniesie podobny sukces, jak poprzedniczki. Nie da się ukryć, że mamy tutaj do czynienia z mocną, pełną emocji, szaleńczych pragnień i latami skrywanych tajemnic, historią.
Zagadki z przeszłości
Główną bohaterkę poznajemy w momencie, gdy dowiaduje się, że już druga planowana adopcja nie dojdzie do skutku, a w jej życie ponownie wkrada się przyjaciółka sprzed lat, z którą Kat była mocno związana. Co takiego wydarzyło się w ich przeszłości, że ich relacje naznaczone są nieufnością, niewypowiedzianymi oskarżeniami? Louise Jensen zgrabnie lawiruje w snutej przez siebie historii, przeplata wątki dotyczące czasów teraźniejszych, jak i tych sprzed dekady. Sprytnie ujawnia czytelnikowi tropy, a jednocześnie podsuwa błędne podejrzenia, tak, by do ostatnich stron tkwił w swoich przewidywaniach. Na końcu pisarka odkrywa wszystkie karty, wyjmuje asy z rękawa i królika z kapelusza - czeka nas spore zaskoczenie. Dzięki takim zabiegom finał okazuje się być inny od tego, jaki zakładaliśmy. Jestem z natury podejrzliwa i nie są mi obce nieprzewidziane twisty fabularne, jednak szczerze muszę przyznać, że udało się autorce wywieźć mnie w pole. Brawo, pani Jensen!
Co jesteś w stanie zrobić, by zdobyć to, o czym marzysz?
Nie jestem religijna, ale w takich chwilach zastanawiam się, czy Bóg istnieje. Czy chce mnie ukarać za to kim byłam, nie widząc osoby, którą jestem teraz. Zastanawiam się, czy na to zasługuję, ale nawet przez sekundę nie myślę, żeby się poddać. Kładę sobie królika na kolanach. Głaszczę go po uszach, wsłuchuję się w delikatny szelest i już wiem.Nie mam pojęcia, jak to zrobię, ale będę miała dziecko. Choćby miało mnie to zabić.
Całość zepsuła nieco końcówka - sam finał, który powinien być zwieńczeniem stopniowo budowanego napięcia, wisienką na torcie, okazał się trochę naciągany i odniosłam wrażenie, że autorce zabrakło na niego lepszego pomysłu. Nadal jest zaskakujący i robi niemałe wrażenie, ale po tak dobrym wprowadzeniu oczekiwałam czegoś więcej, idealnego dopięcia wszystkich, poruszanych w książce wątków.
Sama lektura "Surogatki" to naprawdę przyjemność, zwłaszcza dla kogoś, kto lubi thrillery psychologiczne z niejednoznacznymi bohaterami i sekretami z przeszłości. W dodatku sam motyw surogacji czy bezpłodności jest dość oryginalny i wplecenie go w fabułę dodaje powieści ciekawszego, głębszego wymiaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz