Lubię powieści kryminalne z niepokojącym, wychodzącym poza ramy typowego kryminału klimatem, który sprawia, że nie tyle fascynuje nas sama zagadka, ile delektujemy się zwodniczą atmosferą. Autor oferuje swojemu czytelnikowi coś więcej niż tylko klasyczne rozwiązywanie zagadek i odnajdywanie dowodów zbrodni. Takie balansowanie na granicy między gatunkami literackimi doskonale sprawdza się na przykład u Anny Kańtoch, ale niestety nie przekonuje mnie u Pawła Jaszczuka.
„Foresta Umbra”
Paweł Jaszczuk
Wydawnictwo Szara Godzina
2017
240 stron
Zdjęcia wykonane nowiutkim welteksem, którego blaszkowa migawka uruchamiana była z korpusu, wbijały go w dumę. Tak ostrych pozytywów – gdyby nie fotografowany obiekt – mogłoby mu pozazdrościć niejedno atelier. Ale właśnie ta obrzydliwa dokumentacja rodziła jeszcze więcej wątpliwości. Co oznaczały podkute, rozrzucone stopy?Przesłanie? Sprzeciw? A może wołanie o pomoc nieuchwytnego szaleńca? Ten, kto zabrał do lasu młotek, gwoździe i podkówki, dwukrotnie już odprawił mrożący krew w żyłach rytuał.
Fabuła
W małej miejscowości pod Lwowem dochodzi do brutalnych morderstw dokonywanych na kobietach – szaleniec napada w pobliskim lesie na letniczki, które morduje i w brutalny sposób okalecza. Sprawą zajmuje się policja, jednak to dziennikarze są najbardziej zdeterminowani, by odnaleźć mordercę, a swojej gazecie zapewnić pierwszeństwo w wyścigu o najświeższe informacje. Jakub Stern za wszelką cenę próbuje trafić na ślad szaleńca, ucierpi na tym jednak jego rodzina.
Między jawą a snem
Z twórczością Pawła Jaszczuka do tej pory się nie zetknęłam, ale też „Foresta Umbra” to pierwsza książka z cyklu o Jakubie Sternie, lwowskim dziennikarzu, ambitnym i zdeterminowanym, ale także obarczonym osobistymi problemami. Za tę powieść autor otrzymał nagrodę Wielkiego Kalibru, przyznawaną za najlepszą polskojęzyczną książkę kryminalną. Jaszczuk jest także prozaikiem i dramaturgiem, spod jego pióra wyszło kilka sztuk teatralnych oraz słuchowisk.
Przeczytałam „Foresta Umbra” kilka dni temu — co ciekawe jest to krótka książeczka, którą można przeczytać w jeden wieczór, jednak dla mnie na pewno nie była jednym z tych tytułów, od których ciężko się oderwać. Jej niejednoznaczność i nietypowość, jeśli chodzi o gatunek kryminalny, powinny być zaletą i nadawać całości innego, świeżego tonu, ale sądzę, że autor delikatnie przesadził z ową „dziwnością”. Za dużo tu nielogicznych zdarzeń, za dużo sennych majaków, by trzymać się mocno fabuły i nie wpadać co jakiś czas w zawiłe, oderwane od głównego motywu formuły. Wyraźnie widać, że Jaszczuk inspirował swoją historię na bazie snu, który przeplata się z rzeczywistością, niespotykane zjawiska, szczegóły niepasujące do reszty, postacie oderwane od rzeczywistości, pojawiające się co jakiś czas niczym klaun wyskakujący z pudełka. Ta fascynacja cyrkowymi osobliwościami, światem majaków i nielogiczne niekiedy zachowanie bohaterów w tym przypadku utrudniają odbiór fabuły.
Za mało i za dużo
Co gorsza, samo śledztwo i poszukiwania mordercy schodzą za bardzo na dalszy plan, gubimy je z oczu, wplątując się w liczne wątki poboczne i krótkie epizody. Długie dialogi między Sternem a jego córeczką i żoną są zdecydowanie słabe, naciągane i kompletnie nie ułatwiają nam zagłębienia się w historię. Wielka szkoda, że niektóre wątki były jakby pourywane, potraktowane po macoszemu, a według mnie mogły sporo wnieść do samej powieści i na pewno mocno podnieść jej wartość – chodzi mi tutaj między innymi o samą "grę" Sterna z mordercą. Odniosłam wrażenie, że cała sprawa rozwiązała się w kilka stron, a autor niepotrzebnie wytrąca czytelnika z biegu wydarzeń.Tło historyczno-społeczne
Nie chcę, żebyście odnieśli wrażenie, że tylko się czepiam i wytykam same minusy, wręcz przeciwnie, czytając „Foresta Umbra”, szukałam intensywnie pozytywnych cech powieści. Mocną stroną całej książki jest zdecydowanie tło historyczne. Lwów przed II wojną światową to miejsce, które Jaszczuk pięknie odmalował w swojej książce. Obyczaje, miejsca, wydarzenia – dzięki takiej wizji sprawnie cofamy się w przeszłość, a nasza wyobraźnia otrzymuje satysfakcjonującą pożywkę. Autor świetnie przedstawił nastroje społeczne, zwłaszcza względem Żydów czy zmian, jakie zachodzą w tym czasie w Europie. Dla mnie ma to naprawdę spore znaczenie, ponieważ uwielbiam wątki związane z historią i umiejscowienie akcji w przeszłości, zwłaszcza tak znaczącej, jak w latach międzywojennych. Na szczęście „Foresta Umbra” ma dobrze zbudowany fundament historyczno-społeczny, dzięki czemu cała ta niebezpiecznie udziwniona konstrukcja jak ze snu nie chwieje się w posadach.Książka nie wzbudziła we mnie zachwytu, ale też nie traktuję jej jako kompletnej porażki i nie żałuję czasu przy niej spędzonego – czytałam też pozytywne opinie na jej temat, więc zdaję sobie sprawę, że innym może przypaść do gustu. Dla mnie wiele rzeczy było za bardzo przesadzonych, a pourywane wątki, które mogły okazać się ciekawą i obiecującą bazą wydarzeń, zostały drastycznie ucięte.
Ja bardzo lubię kryminały oparte na śledztwie dziennikarskim.
OdpowiedzUsuńKinga
Tego typu kryminały są na pewno ciekawe i odmienne od tych standardowych, gdzie główną rolę ma policjant czy detektyw, ale "Foresta Umbra" to także specyficzny rodzaj narracji :)
UsuńPozdrawiam :)