"Mnich"
Matthew Gregory Lewis
Fabuła
Ambrozjo, świątobliwy opat klasztoru
znany jest w Madrycie ze swoich płomiennych kazań i surowych zasad. Jego
charakter jest szlachetny, ale w sercu skrywa się pycha, która każe mu
traktować ludzi i ich występki bez cienia miłosierdzia. Mnich pada jednak
ofiarą piekielnej kusicielki, która pod powłoką pięknej kobiety zwodzi go na
stronę występku, pożądania i zbrodni.
Recenzja
Dzieło Matthew Gregory Lewisa –
„Mnich” – stawiane jest w jednym szeregu
z takimi klasycznymi dziełami grozy i powieści gotyckiej jak „Frankenstein”
Mary Shelley czy „Dracula” Brama Stokera. Niewątpliwie miejsce w tym panteonie
zapewniło mu znakomite połączenie charakterystycznych dla tych gatunków cech,
ale też sposób, w jaki fabuła została nakreślona. Jest to bowiem znakomite
dzieło owych czasów, które do dzisiaj potrafi zaciekawić, oburzyć i zachwycić.
Kiedy powieść została wydana pod
koniec XVIII musiała wywołać prawdziwy skandal, jak na tamte czasy tematyka
powieści oraz dosadny język, obudziły w odbiorcach niemałe kontrowersje.Chociaż
skłaniano się już wtedy ku takim formom to jednak jak do tej pory nie ukazała
się historia tak mroczna i naznaczona „cmentarną stylistyką”. Podjęty przez
Lewisa temat lubieżnego mnicha, który gotów jest popełnić każdą zbrodnię by
zaspokoić swoje żądze oraz przerażające zbrodnie, które mają miejsce w
podziemiach zakonu klarysek mają niewątpliwie wydźwięk antyklerykalny. I w
naszych czasach lektura „Mnicha” może się niektórym wydawać oburzająca.
Autor stworzył w swojej książce
idealny klimat dla sympatyków ponurych, tajemniczych opowieści, snujących się
wśród ruin zamków czy wilgotnych ścian podziemnym, sekretnych pomieszczeń. Fabuła
wciąga, a umiejętność odpowiedniego przedstawienia wydarzeń oraz uczuć
bohaterów jest prawdziwą zaletą tej książki. Ciekawi nas los postaci, intryguje
i przeraża zło dziejące się na kartach powieści. Poznajemy prawdę, skrzętnie
trzymaną pod pozorami moralności, ukrytą gdzieś wstydliwie w cieniach grobowców
i świątyń.
Czytelnikowi może być nieco trudno
przyzwyczaić się do nieco przestarzałej stylistyki. Język, w którym napisana
jest powieść może się wydawać zbyt kwiecisty, ozdobny, odrobinę teatralny, ale
zapewniam Was, że po pewnym czasie wpasujecie się w te niecodzienne opisy i
rozbudowane zdania. Przestanie Wam to przeszkadzać kunsztowna stylistyka i
będziecie z przyjemnością chłonąć każde słowo.
Lewis prezentuje nam dosyć duży
wachlarz nadprzyrodzonych postaci – jest diabeł, mamy też tajemniczą postać
broczącej krwią mniszki, przewijają się tutaj duchy i niezwykłe istoty, nadaje
to fantastyczną aurę tajemnicy, ale też w ciekawy sposób nawiązuje do innych ,
znanych dzieł literatury czy ludowych podań. Czuć tutaj ducha Fausta, czuć
fascynację do starych powiastek, przekazywanych z ust do ust. Straszne, mrożące
krew w żyłach tajemnice i zbrodnie - tak, okropne i plugawe, że budzą niesmak i
oburzenie – wszystko to, doskonale wkomponowane w mroczny klimat starych,
zmurszałych murów zakonnych – sprawia, że powieść nadal może wywoływać
odpowiednie wrażenie i budzić pewną grozę.
Odwieczna walka dobra ze złem czy
przeciwstawienie obłudzie i nikczemności, cnoty i odwadze toczy się na kartach
książki i daje historii moralizatorski wydźwięk, jednak wyrządzonych zbrodni
nie da się wymazać, nie da się zetrzeć przelanej krwi niewinnych i usunąć
okrutne, straszne wspomnienia ofiarom, nic już nie przywróci dawny porządek
rzeczy chociaż zbrodnia zostanie ukarana.
Szczerze polecam Wam tą niezwykłą,
szalenie klimatyczną książkę, zwłaszcza jeżeli jesteście fanami klasycznych
powieści grozy, sądzę, że warto poznać to dzieło, które miało tak duży wpływ na
rozwój swojego gatunku i stanowi jeden z jego najważniejszych filarów.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania ksiązki "Mnich" Matthew Gregory Lewisa dziękuję redakcji Sztukater.pl
Poprzednie posty z cyklu Typ Klasyczny znajdziecie TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz