„Filary Świata”
Tir Alainn - tom I
Anne Bishop
Wydawnictwo Initium
2019 rok
524 stron
Jesteśmy wiedźmami. Nie zaprzeczaj temu. Każda z nas sama musi zdecydować, czy uzna to za dar, czy za brzemię. Ale to tylko słowo, dziecko, i tylko ty możesz zdecydować, co będzie ono oznaczać. Jeśli pozwolisz, by inni określali, kim jesteś, pozwolisz odebrać sobie największą moc ze wszystkich.
Fae, wiedźmy i inkwizycja
Przejścia między Tir Alainn a krainą ludzi znikają, podobnie jak całe klany potężnych Fae. Diana, Łowczyni, przedstawicielka tych wyjątkowych, magicznych istot próbuje dowiedzieć się, co jest tego przyczyną. Jedyne, co udaje się ustalić to fakt, że mają z tym związek wiedźmy, mieszkające wśród ludzi. Wkrótce też los zetknie Dianę i jej brata, Luciana, z najmłodszą przedstawicielką jednego z rodu czarownic.
Tymczasem w świecie ludzi swoje krwawe żniwo zbiera inkwizycja, na której czele stoi mściwy Adolfo. Nie spocznie, dopóki ostatnia wiedźma nie umrze, zaznawszy jego wymyślnych tortur i mocy oczyszczenia.
Tymczasem w świecie ludzi swoje krwawe żniwo zbiera inkwizycja, na której czele stoi mściwy Adolfo. Nie spocznie, dopóki ostatnia wiedźma nie umrze, zaznawszy jego wymyślnych tortur i mocy oczyszczenia.
Anne Bishop
Dla wielu miłośników fantastyki nazwisko Anne Bishop jest dobrze znane. Książki jej autorstwa, w tym takie cykle jak: Trylogia Czarnych Kamieni czy Efemera, cieszą się dużą popularnością, zwłaszcza wśród kobiet, ponieważ to przede wszystkim płeć piękna jest odbiorcą jej powieści. Również u nas, w Polsce, znajdzie się wiele oddanych miłośniczek twórczości pani Bishop, sama chciałam przekonać się, czym pisarka ujęła swoich czytelników, jakie fantastyczne historie ma do zaoferowania tym, którzy pragną je poznać? Niestety, po lekturze "Filarów Świata" nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że sięgnę po kolejną książkę Anne Bishop, a raczej skłaniam się ku teorii, że nie jest to może pisarka dla mnie.Coś mi tu nie gra...
Szczerze przyznam, że gdy tylko skończyłam czytać powieść, od razu przejrzałam internet w poszukiwaniu recenzji, a konkretnie szukałam opinii, które byłyby zbliżone do mojej. Co ciekawe, nie znalazłam podobnego zdania, wszystkie zamieszczone recenzje, jakie udało mi się znaleźć należały do pozytywnych, czuję się więc nieco odosobniona w swych odczuciach, ponieważ mam tej książce kilka rzeczy do zarzucenia.
Jak już wspomniałam na wstępie, rozpoczęłam "Filary Świata" z pewnym entuzjazmem, szukając w nich lekkiej, ale wciągającej lektury. Początek był dla mnie dosyć obiecujący, ale w miarę zagłębiania się w tekst czułam, że coś mi tu zwyczajnie nie gra...
Po pierwsze - świat przedstawiony. Anne Bishop stworzyła magiczne uniwersum, w którym przenikają się dwie krainy - ta, należąca do Fae oraz ta, w której żyją ludzie czy wiedźmy. Moim zdaniem powieść fantastyczna jest dobra między innymi wtedy, gdy pomimo tych dziwności, niezwykłości, możemy sobie opisany przez autora świat jak najlepiej wyobrazić. Można to zrobić dzięki innymi dając mu elementy i cechy tego, który już dobrze znamy. I być konsekwentnym. Jeśli więc tło powieści fantastycznej przypomina nasze starsze epoki historyczne to jest mi nieco trudno uwierzyć, że dom głównej bohaterki, który jest starą, ubogą chatką mieści w sobie kilka pokoi, kuchnię i... łazienkę. Do pewnego momentu przymykałam oko na takie "kwiatki", później jednak coraz bardziej zaczęły mi przeszkadzać.
Główne postacie powieści są raczej jednowymiarowe, zwłaszcza Ari, która będąc na pierwszym planie, ponieważ to wokół niej krążą wszystkie wydarzenia, nie daje się polubić, czy chociażby wzbudzić cień sympatii. W końcówce irytowała mnie bardzo, a jej zachowanie można nawet uznać za irracjonalne, bo powiedzcie szczerze: kto, wiedząc, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, uparcie odmawia ucieczki? Nie wierzę również w jej uczucie do Nealla, przyjaciela z dzieciństwa, które nagle pojawia się gdzieś w połowie historii.
Jednak najbardziej problematyczna wydaje mi się sama końcówka powieści, odniosłam wrażenie, jakby autorka niezupełnie przemyślała to, co ma do napisania, pojawia się niekonsekwencja, brak logiki. Na losy bohaterów ma wpływ zwykły przypadek, a zdolności, które jakoś wcześniej, przez poprzednie kilkaset stron powieści się nie ujawniały, nagle się pojawiają. Przysłowiowym gwoździem do trumny był wypadek, który spotkał jedną z postaci - na jednej stronie autorka opisuje, że strzały przeszły na wylot jej ciało (co jest raczej śmiertelne), by na następnej napisać, że "krwawi, ale bełty rozorały wyłącznie mięso"...
Myślę, że mogłabym jeszcze dodać parę rzeczy, które zaważyły na tym, że "Filary Świata" nie są dla mnie dobrą książką, ale powinno już wystarczyć to, co napisałam. Byłoby to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z panią Bishop, przesądzają o tym "niedociągnięcia" i styl autorki, który nie był w stanie mnie porwać i sprawić, że mimo wszystko lektura jej powieści okazałaby się dla mnie lekką i niezobowiązującą przyjemnością.
Główne postacie powieści są raczej jednowymiarowe, zwłaszcza Ari, która będąc na pierwszym planie, ponieważ to wokół niej krążą wszystkie wydarzenia, nie daje się polubić, czy chociażby wzbudzić cień sympatii. W końcówce irytowała mnie bardzo, a jej zachowanie można nawet uznać za irracjonalne, bo powiedzcie szczerze: kto, wiedząc, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, uparcie odmawia ucieczki? Nie wierzę również w jej uczucie do Nealla, przyjaciela z dzieciństwa, które nagle pojawia się gdzieś w połowie historii.
Jednak najbardziej problematyczna wydaje mi się sama końcówka powieści, odniosłam wrażenie, jakby autorka niezupełnie przemyślała to, co ma do napisania, pojawia się niekonsekwencja, brak logiki. Na losy bohaterów ma wpływ zwykły przypadek, a zdolności, które jakoś wcześniej, przez poprzednie kilkaset stron powieści się nie ujawniały, nagle się pojawiają. Przysłowiowym gwoździem do trumny był wypadek, który spotkał jedną z postaci - na jednej stronie autorka opisuje, że strzały przeszły na wylot jej ciało (co jest raczej śmiertelne), by na następnej napisać, że "krwawi, ale bełty rozorały wyłącznie mięso"...
Myślę, że mogłabym jeszcze dodać parę rzeczy, które zaważyły na tym, że "Filary Świata" nie są dla mnie dobrą książką, ale powinno już wystarczyć to, co napisałam. Byłoby to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z panią Bishop, przesądzają o tym "niedociągnięcia" i styl autorki, który nie był w stanie mnie porwać i sprawić, że mimo wszystko lektura jej powieści okazałaby się dla mnie lekką i niezobowiązującą przyjemnością.
Czy warto?
Jeśli jesteście fanami Anne Bishop to i tak na pewno sięgnięcie prędzej czy później po "Filary Świata", i nic, cokolwiek bym napisała, tego nie zmieni, ale jeśli jednak jest inaczej, to zapewniam Was, że powieść może rozczarować. Niestety, nie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz