„Nie umieraj do jutra"
Wacław Gluth-Nowowiejski
Wydawnictwo Marginesy
2019 rok
272 strony
Nie przystawać! Lepiej spłonąć żywcem, niż dać się złapać. Gonią nas z wrzaskiem i strzelają na oślep. Wpadamy na kamienne schody niby w kolejną zasłonę dymną i przeskakując stopnie, docieramy na czwarte piętro. Dalej już nie ma schodów, nie ma żadnego przejścia... Muszą uwierzyć, że zginęliśmy w płomieniach.
Wstrząsająca, poruszająca i prawdziwie bolesna - tak oto w skrócie można opisać każdą książkę, opowiadającą o wojennej, brutalnej rzeczywistości. "Nie umieraj do jutra" nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Świadectwo tamtych dni i tragicznych losów tylu ludzi robi na nas, współczesnych, którzy mają to szczęście żyć w zupełnie innych realiach, ogromne, wręcz wstrząsające wrażenie. Z perspektywy naszych przytulnych domów, obładowanych towarami sklepów i spokojnej, uporządkowanej codzienności, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co przeżywali ówcześni ludzie, jaki koszmar stał się ich rzeczywistością. Tym, co jednak nieco wyróżnia książkę pana Wacława jest zakres - mało dotychczas słyszałam o warszawskich Robinsonach, ludziach, którzy wśród ruin miasta próbowali ukryć się przed okupantem.
"Nie umieraj do jutra" to bardzo trafny tytuł i dokładnie, ale bardzo prosto opisuje ich położenie - przesuwanie spotkania ze śmiercią o jeden kolejny dzień, o następną chwilę. Niektórym się to udało, dla innych kres ich dni przyszedł za wcześnie. Autor bez zbędnych opisów, bardzo rzeczowo opowiada dziesięć historii, z czego osiem z nich to wierny zapis autentycznych wydarzeń, a jedno - "Jesień na Marymoncie" to opowiadanie autobiograficzne. Wszystkie tak samo poruszające, tak samo oddające tamte chwile - walkę o przeżycie, bohaterstwo, głód, zimno, a ponadto zmaganie się z własną psychiką, by jeszcze trochę wytrzymać, by nie poddać się narastającemu poczuciu bezradności i ciągłego zagrożenia.
Trudno mi wskazać jednoznacznie, która z przytoczonych przez autora historii była dla mnie najbardziej poruszająca. Na pewno ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Tajemnica panny X" - opowiadanie o losach kobiety, która przed wojenną brutalnością, śmiercią, gwałtami i grabieżami, przybrała męską postać. W poszukiwaniu tego złudnego bezpieczeństwa, zatraciła się tak bardzo, że nawet po zakończeniu wojny nie zrzuciła z siebie męskiego przebrania i przez kilkadziesiąt lat udało jej się żyć w społeczeństwie jako Bolesław Dragon vel Jerzy Zdanowicz.
"Nie umieraj do jutra" to bardzo trafny tytuł i dokładnie, ale bardzo prosto opisuje ich położenie - przesuwanie spotkania ze śmiercią o jeden kolejny dzień, o następną chwilę. Niektórym się to udało, dla innych kres ich dni przyszedł za wcześnie. Autor bez zbędnych opisów, bardzo rzeczowo opowiada dziesięć historii, z czego osiem z nich to wierny zapis autentycznych wydarzeń, a jedno - "Jesień na Marymoncie" to opowiadanie autobiograficzne. Wszystkie tak samo poruszające, tak samo oddające tamte chwile - walkę o przeżycie, bohaterstwo, głód, zimno, a ponadto zmaganie się z własną psychiką, by jeszcze trochę wytrzymać, by nie poddać się narastającemu poczuciu bezradności i ciągłego zagrożenia.
Trudno mi wskazać jednoznacznie, która z przytoczonych przez autora historii była dla mnie najbardziej poruszająca. Na pewno ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Tajemnica panny X" - opowiadanie o losach kobiety, która przed wojenną brutalnością, śmiercią, gwałtami i grabieżami, przybrała męską postać. W poszukiwaniu tego złudnego bezpieczeństwa, zatraciła się tak bardzo, że nawet po zakończeniu wojny nie zrzuciła z siebie męskiego przebrania i przez kilkadziesiąt lat udało jej się żyć w społeczeństwie jako Bolesław Dragon vel Jerzy Zdanowicz.
"Nie umieraj do jutra" to według mnie ogromnie ważna lektura. Jak wskazuje sam autor we wstępie do swej książki - powinniśmy pamiętać o tych ludziach, powinniśmy poznać ich tragiczne losy. "Odchodzą świadkowie. Niech pozostanie zapis ich przeżyć." Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz