„Dyskretne szaleństwo”
Mindy McGinnis
Wydawnictwo Kobiece
2017
388 stron
„- Więc naprawdę aż tak bardzo się różnimy? Zdrowi od chorych? - zapytała teraz.
- Jestem skłonny stwierdzić, że nie ma żadnej różnicy – oświadczył lekarz. - Dla mnie osoby obłąkane to te, które po prostu zdecydowały się nie angażować w sprawy świata w sposób taki, jak większość populacji. Bywają dni, kiedy się zastanawiam, czy przypadkiem nie dokonały właściwego wyboru.”
Podobno czasami lepiej odejść od zdrowych zmysłów, by nie oszaleć. Taką zasadę stosuje główna bohaterka powieści Mindy McGinnis, Grace Mae, dziewczyna z dobrego domu, która, będąc w ciąży, ląduje w przytułku dla obłąkanych. Krótkotrwały pobyt ma ją uwolnić od plotek, a jej rodzinę od skandalu, jednak Grace zmaga się tam z własnymi demonami. Podejmuje się także współpracy z doktorem Thornhollow’em, który pomaga miejscowej policji na miejscu zbrodni. Razem tworzą portret psychologiczny zabójcy.
Książka, która określa się mianem „thriller gotycki” nie może mi być obojętna, nic więc dziwnego, że szybko sięgnęłam po nową powieść Mindy McGinnis, by na własnej skórze, albo raczej, na własne oczy, przekonać się, czy jest to historia warta uwagi. Muszę przyznać, że nie jest to w 100% to na co liczyłam, ale mimo to nie jestem zawiedziona.
Mroczna, niechlubna historia przytułków dla obłąkanych nosi w sobie całe, ogromne jarzmo ludzkich dramatów, upokorzeń i bólu. W czasach wiktoriańskich, kiedy to medycyna, jaką znamy dziś nie była szczególnie rozwinięta, wręcz na porządku dziennym miały miejsce rzeczy, od których włos się jeży na głowie, egzystencja w takim ośrodku była godna pożałowania. Brud, smród, nieludzkie traktowanie były koszmarną codziennością, a przecież często zdarzało się tak, że do takich miejsc trafiały osoby zupełnie normalne. Świadomość tego jest naprawdę przerażająca, a autorka „Dyskretnego szaleństwa”, doskonale obeznała się w tych realiach i taki też obraz ukazała w swojej książce czytelnikom. Szczerze mówiąc, byłam przygotowana na bardziej drastyczne, mocniejsze sceny, bardziej dosadne i krwawe, jednak Mindy McGinnis zdecydowanie oszczędziła nam tego. Główna bohaterka tylko na początku jest w takim przytułku, prosto z najgorszego koszmaru, później jest już w placówce, gdzie pacjentów traktuje się z należytym szacunkiem i troską.
Warstwa kryminalna, bądź sensacyjna powieści nie jest w znacznym stopniu na pierwszym planie, owszem, jest zbrodnia, jest śledztwo, jednak to przeżycia Grace są tutaj osią fabuły. Nie uznaję tego za wadę, ponieważ dzieje się tam naprawdę sporo, a jej historia jest poruszająca i ciekawa, więc nie pozostawia odbiorcę obojętnym. Relacja Grace z doktorem Thornhollow’em przypomina nieco tą, która łączy Watsona z Sherlockiem, z tą różnicą, że para z „Dyskretnego szaleństwa” jest sobie niemalże równa, nikt nie jest tutaj mądrzejszy, sprytniejszy czy bardziej spostrzegawczy, nie ma typowego układu mentor-uczeń – bardziej się uzupełniają, a ich rozmowy to prawdziwa burza mózgów.
Co ciekawe, książka w niektórych fragmentach potrafiła mnie zaskoczyć – czytając byłam przygotowana na dany moment, oczekiwałam niektórych, konkretnych sytuacji, tymczasem autorka poprowadziła akcję inaczej. To mnie całkiem pozytywnie nastawiło do tej powieści i sprawiło, że na pewno zapamiętam ją na długo. Myślę, że „Dyskretne szaleństwo” może zadowolić każdego, kto lubi kryminalne historie, pomimo, że brakuje tego elektryzującego napięcia, cechującego thrillery lub powieści sensacyjne. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że przypadnie do gustu osobom, które na co dzień nie sięgają po wyżej wspomniane gatunki, odrzuca ich brutalność i zwyrodnienie, a wysoce cenią sobie poruszające, ludzkie losy.
Jestem bardzo ciekawa tej książki :) Fajnie, że autorka potrafi zaskoczyć. Z chęcią się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu planuję sięgnąć po tę książkę, ale ciągle brakuje mi czasu :( Jestem niemal na 100% pewno, że mi się spodoba, bo uwielbiam powieści utrzymane w takim klimacie :)
OdpowiedzUsuńRead With Passion