„Masz to jak w banku”
Ryszard Ćwirlej
Wydawnictwo Muza
2018
478 stron
I nagle przyszła mu myśl jasna i prosta, lotna jak ptak, co podniebne przemierza szlaki, taka, która rodzić się potrafi tylko w najbystrzejszych umysłach albo raz na sto lat rozświetla nieskomplikowany umysł idioty... Podniósł się z pewnym trudem i sięgnął do kieszeni, gdzie miał ukrytą butelkę winiaku klubowego, tej paskudnej, nielubianej przez nikogo wódki, która była tak samo ohydna jak jarzębiak, jednak przyznać trzeba uczciwie, znacznie lepsza niż ajerkoniak. Wydobył flaszkę z kieszeni, odkręcił i ku zgorszeniu przechodniów pociągnął solidny łyk.
Fabuła
Poznań, rok 1989. W Poznaniu dochodzi do tajemniczych morderstw dokonywanych na handlarzach walutą, sprawa zaczyna nabierać tempa, gdy ginie także jeden z bossów miejscowego półświatka, a zagrożone jest życie Ryszarda Grubińskiego, który jest szefem poznańskich cinkciarzy. Sprawą zajmuje się kapitan Mirek Brodziak, prywatnie dobry znajomy Grubego Rycha oraz porucznik Teofil Olkiewicz.
PRL-owski sentyment
"Masz to jak w banku" to już dziewiąta książka z serii "Milicjanci z Poznania" Ryszarda Ćwirleja, opowiadająca o losach służbistów z poznańskiej dochodzeniówki. Tym razem duet Brodziak i Olkiewicz mają do rozwiązania sprawę zabójstw wśród miejscowych handlarzy walutą. Jest rok 1989, właśnie trwają obrady Okrągłego Stołu, chodzą pogłoski, że wśród nadchodzących zmian, jakie niewątpliwie będą miały miejsce, jedną z nich będzie ta, że wymiana walut stanie się legalna. Rozpoczyna się więc bezwzględna walka o rynek, o utrzymanie się na wodach nadchodzącego kapitalizmu.
To, co wyróżnia Ryszarda Ćwierleja na tle innych twórców kryminałów to na pewno rys historyczny - czasy PRL. Nieczęsto autorzy sięgają do tamtych, słusznie minionych lat, a naprawdę niewielkiej grupce udaje się oddać te realia tak wiernie, a nawet z pewną dozą sympatii. Jemu to się zdecydowanie udaje, widać, że taki klimat bardzo mu odpowiada, co też da się wyczuć, czytając powieść. Osobiście nie czuję szczególnego sentymentu do tamtej epoki, słabo ją pamiętam, będąc dzieckiem połowy lat 80-tych, a mimo to czytałam "Masz to jak w banku" ze szczególną uwagą i przyjemnością. Co więcej, rzadko zdarza mi się w czytanej lekturze tak dobrze znać, a nawet żyć w miejscach opisywanych przez autora, więc entuzjazm był podwójny.
Lejąca się litrami wódka, układy między milicją a drobnymi przestępcami, a w tle znaczące wydarzenia, które miały zaważyć na przyszłości kraju, wszystko to oblane sosem z wciągającej akcji i nieco ironicznego humoru. Taka mieszanka sprawia, że książka staje się lekkostrawnym daniem. Realia PRL są wiarygodne, mają taki smak i kolor, jaki pamiętam z wczesnego dzieciństwa - braki z zaopatrzeniu, trudności ze zdobyciem podstawowych produktów, które teraz mamy na wyciągnięcie ręki i niepewna wizja zbliżających się nieuchronnie, tak bardzo wyczekiwanych zmian.
To, co wyróżnia Ryszarda Ćwierleja na tle innych twórców kryminałów to na pewno rys historyczny - czasy PRL. Nieczęsto autorzy sięgają do tamtych, słusznie minionych lat, a naprawdę niewielkiej grupce udaje się oddać te realia tak wiernie, a nawet z pewną dozą sympatii. Jemu to się zdecydowanie udaje, widać, że taki klimat bardzo mu odpowiada, co też da się wyczuć, czytając powieść. Osobiście nie czuję szczególnego sentymentu do tamtej epoki, słabo ją pamiętam, będąc dzieckiem połowy lat 80-tych, a mimo to czytałam "Masz to jak w banku" ze szczególną uwagą i przyjemnością. Co więcej, rzadko zdarza mi się w czytanej lekturze tak dobrze znać, a nawet żyć w miejscach opisywanych przez autora, więc entuzjazm był podwójny.
Lejąca się litrami wódka, układy między milicją a drobnymi przestępcami, a w tle znaczące wydarzenia, które miały zaważyć na przyszłości kraju, wszystko to oblane sosem z wciągającej akcji i nieco ironicznego humoru. Taka mieszanka sprawia, że książka staje się lekkostrawnym daniem. Realia PRL są wiarygodne, mają taki smak i kolor, jaki pamiętam z wczesnego dzieciństwa - braki z zaopatrzeniu, trudności ze zdobyciem podstawowych produktów, które teraz mamy na wyciągnięcie ręki i niepewna wizja zbliżających się nieuchronnie, tak bardzo wyczekiwanych zmian.
Tło obyczajowe
Wiadomo, jak to w każdym kryminale, mamy zagadkę do rozwiązania, a w przypadku "Masz to jak w banku" wszelkie wątki związane ze śledztwem są różnorodne, więc nietrudno pogubić się w ich gąszczu. Kto stoi za dokonywanymi w Poznaniu morderstwami na handlarzach walutą? Jednak, co nieco przesuwa sprawę kryminalną na nieco dalszy plan, Ryszard Ćwirlej szczególną uwagę poświęca warstwie obyczajowej, mocno zarysowuje nie tylko najważniejsze postacie w powieści, ale także te, które pojawiają się epizodycznie. Przez to na początku miałam niemały problem, by rozeznać się w tej obfitości różnorodnych charakterów, później, na szczęście, było już łatwiej. Jednak, co się rzadko zdarza, doskonale pamiętam niektóre osoby, które pojawiły się jednorazowo.W skrócie o "Masz to jak w banku":
- Seria "Milicjanci z Poznania"
- Kryminał z mocnym tłem obyczajowym
- Czas akcji: obrady Okrągłego Stołu, koniec PRL
Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale myślę, że warto. Wydaje się być interesująca :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/przedpremierowo-adam-agata-czykierda.html
Zachęcam, jeśli gustujesz w takim gatunku jak kryminał to powinna Ci się spodobać :)
Usuń