"Osobliwy dom pani Peregrine"
Ransom Riggs
tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
wyd. 2012 r.
398 stron
Wydawnictwo Media Rodzina
O "Osobliwym domu pani Peregrine" zrobiło się jakiś czas temu dosyć głośno, powieść zbierała różne recenzje, na ogół pełne zachwytu, nie wystarczyło to jednak bym sięgnęła po tę książkę.Głównym bodźcem nie było też to, że samo wydanie ogromnie mi się spodobało i zaciekawiło.Co więc było powodem dla którego sięgnęłam po tą powieść?Hmmm... no cóż.... wystarczyło, że zobaczyłam zdjęcia z planu najnowszego filmu Tima Burtona (którego absolutnie kocham) - okazało się bowiem że reżyser "Edwarda Nożycorękiego" postanowił zekranizować powieść .... A ja nie mogłam się już dłużej opierać popularnej książce. Pomyślałam sobie, że warto ją przeczytać zanim pójdę do kina. Po lekturze i obejrzeniu zwiastuna wiem już, że parę rzeczy zostało zmienionych - ciekawe czy na lepsze :)
Dziadek Jacoba opowiadał mu w dzieciństwie historie o miejscu, gdzie spędził część swojej młodości - o domu dla sierot na walijskiej wyspie, prowadzonym przez panią Peregrine. Nie mieszkały tam jednak zwykłe dzieci, ich osobliwe zdolności i nadnaturalne moce musiały być ukryte przed światem ciekawskich ludzi, zwłaszcza w czasie II wojny światowej, kiedy dzieci chowały się nie tylko przed okrucieństwem ludzi, ale przede wszystkim przed prawdziwymi potworami.Jacob uwielbiał dziadka i jego opowieści, jednak z czasem podchodził do nich coraz bardziej sceptycznie i z większym dystansem, do czasu kiedy straszy pan zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.Nasz główny bohater wyrusza w podróż na wyspę, o której tyle słyszał by zweryfikować opowieści z rzeczywistością, by dowiedzieć się co nieco o przeszłości dziadka.Jak wielkie jest jego zdziwienie, gdy spotyka tam owe osobliwe dzieci, a historie, w które przedtem nie wierzył, okazują się prawdziwe...
Pierwsze o czym muszę w tym przypadku wspomnieć to wydanie - jest to naprawdę kawał dobrej roboty, patrząc na książkę, oglądając fotografie, których jest w niej dosyć dużo, ma się już ciarki na plecach. Piękna, twarda okładka, całościowo zgrany środek to zdecydowane atuty wizualne - już przez to chętnie się po nią sięga.
Ale co z treścią?
I tutaj właśnie pojawia się problem, ponieważ mam nieco mieszane uczucia, prawdopodobnie przez to, że nastawiłam się na trochę bardziej mroczne klimaty, bardziej niepokojące i tajemnicze - coś w stylu powieści gotyckiej lub chociażby opowieści z dreszczykiem, ale takich momentów, gdzie serce podchodziło mi do gardła było zdecydowanie za mało.Książka opisywana jest jako thriller, a mimo to nie czułam zaskoczenia czytając ją- akcja rozwijała się w tym kierunku, który był dla mnie zbyt oczywisty, żadnych większych niespodzianek. Poza tym były chwile, w których główny bohater zwyczajnie mnie irytował, jego działania były czasami dla mnie niezrozumiałe i nie zapałałam do niego sympatią.
Mimo to powieść czytało mi się łatwo, nie była to nudna lektura, pomimo braku "fajerwerków", całość napisana jest bardzo przystępnie, historia wciąga i szybko chcemy poznać jej zakończenie.Spędziłam przy niej miłe chwile i nie żałuję poświęconego jej czasu, zwłaszcza, że nie można jej odmówić osobliwego klimatu i oryginalnego pomysłu, chciałabym jednak by było tego w książce więcej.Warto dodać, że jest to tom 1, myślę, że sięgnę po kolejne części i mam nadzieję, że się nie zawiodę - przecież to dopiero początek historii, która może być naprawdę wyjątkowa i wspaniała.
Jeśli więc chcecie sięgnąć po "Osobliwy dom pani Peregrine" to zachęcam Was do tego, musicie się chyba przekonać sami czy będzie Wam odpowiadała - nie nastawiajcie się jednak, tak jak ja, na elementy grozy, bardziej na ciekawą, lekką przygodę z odrobiną niepokoju i osobliwości ;)
I tutaj właśnie pojawia się problem, ponieważ mam nieco mieszane uczucia, prawdopodobnie przez to, że nastawiłam się na trochę bardziej mroczne klimaty, bardziej niepokojące i tajemnicze - coś w stylu powieści gotyckiej lub chociażby opowieści z dreszczykiem, ale takich momentów, gdzie serce podchodziło mi do gardła było zdecydowanie za mało.Książka opisywana jest jako thriller, a mimo to nie czułam zaskoczenia czytając ją- akcja rozwijała się w tym kierunku, który był dla mnie zbyt oczywisty, żadnych większych niespodzianek. Poza tym były chwile, w których główny bohater zwyczajnie mnie irytował, jego działania były czasami dla mnie niezrozumiałe i nie zapałałam do niego sympatią.
Mimo to powieść czytało mi się łatwo, nie była to nudna lektura, pomimo braku "fajerwerków", całość napisana jest bardzo przystępnie, historia wciąga i szybko chcemy poznać jej zakończenie.Spędziłam przy niej miłe chwile i nie żałuję poświęconego jej czasu, zwłaszcza, że nie można jej odmówić osobliwego klimatu i oryginalnego pomysłu, chciałabym jednak by było tego w książce więcej.Warto dodać, że jest to tom 1, myślę, że sięgnę po kolejne części i mam nadzieję, że się nie zawiodę - przecież to dopiero początek historii, która może być naprawdę wyjątkowa i wspaniała.
Jeśli więc chcecie sięgnąć po "Osobliwy dom pani Peregrine" to zachęcam Was do tego, musicie się chyba przekonać sami czy będzie Wam odpowiadała - nie nastawiajcie się jednak, tak jak ja, na elementy grozy, bardziej na ciekawą, lekką przygodę z odrobiną niepokoju i osobliwości ;)
Bardzo ciągnie mnie do tej książki,ale zawsze wpadnie mi coś innego do rąk.Pewnie przed ekranizacją zmuszę siebie do przeczytania jej :)
OdpowiedzUsuń