„Ogniskowa”
J.D. Bujak
Wydawnictwo Videograf
2017
348 stron
„Obudził ją jakiś stuk i dziwne skrzypienie… Coś cicho plasnęło w korytarzu, po czym przeciągle zaszurało.
Uniosła głowę znad poduszki i przetarła dłonią zaspane oczy. Zerknęła na elektroniczny zegarek stojący na półce. Jego cyfry świeciły na czerwono, rzucając na bok półki jaskrawą poświatę.
Trzecia trzydzieści trzy. Dziwna godzina...”
Joanna Bujak jest absolwentką architektury, jest także autorką kilku powieści z pogranicza thrillera, kryminału i sensacji, zaś „Ogniskowa” to jej ostatnia książka, i jak głosi hasło na okładce, jest to powieść grozy. Ale czy na takie miano faktycznie zasługuje?
Emilia studiuje na jednej z krakowskich uczelni, wydawać by się mogło, że jest to zupełnie zwyczajna dziewczyna, nieco tylko nieśmiała i jakby wycofana, nie ma zbyt wielu bliskich znajomych i stara się żyć z pewną nietypową chorobą skóry. Jednak jej życie od dziecka naznaczone było piętnem – dziewczyna widzi duchy i potrafi się z nimi kontaktować. Te zaś chętnie się do niej zwracają z prośbą o pomoc, o rozwiązanie spraw, które pozostawili po sobie na ziemi. Tymczasem, w Krakowie, dochodzi do dziwnych zgonów i zaginięć.
„Ogniskowa” to moje pierwsze zetknięcie z prozą J. D. Bujak, nie jest to bardzo znane nazwisko na firmamencie polskiej literatury, dlatego też do tej pory pozostało dla mnie zupełnie obce. Do przeczytania skłonił mnie krótki, interesujący opis oraz hasło „powieść grozy”. Nastawiłam się więc na ciekawe, niesamowite wątki, które może nie wzbudzą we mnie przerażenia, ale chociażby dreszczyk emocji, jednak, jak czasami bywa w życiu, sporo się zawiodłam.
Początek wydawał się mimo wszystko wciągający i rozbudził apetyt na ciąg dalszy. Sam koncept, by główna bohaterka widziała duchy i była w stanie się z nimi porozumiewać jest dla mnie może nie szalenie oryginalny, ale fascynujący. Na Emilii tak naprawdę spoczywa ogromna odpowiedzialność, przecież to do niej przychodzą umarli, szukający pomocy, ci, którzy pragną w jakikolwiek sposób pozamykać niepowykańczane sprawy, czasami są to rzeczy wielkiej wagi. Ciekawiło mnie, jak można poradzić sobie z takim brzemieniem, jak przejść do porządku dziennego, gdy co chwile nawiedzają cię zjawy? Tymczasem główna bohaterka szybko przechodzi z tym do porządku dziennego, jako dziecko rozwija się bardzo dobrze, pomimo bezustannej obecności śmierci.
Wykreowane postacie, pomijając już Emilię, wydają się być mało przekonujące, są powierzchowne, proste i typowe, ich charakterystyki nie wywołują żadnych uczuć – nie poczułam nici sympatii, a nawet nie byłam w stanie do nikogo zapałać niechęcią, tak dalece oni, jak i ich losy były mi obojętne. Zaś relacje między nimi, zwłaszcza między Emilią a Michałem, są zwyczajnie nieprzekonujące.
„Powieść grozy”, jak głosi hasło na okładce „Ogniskowej” to tak naprawdę powieść z elementami paranormalnego romansu, thrillera i fantastyki. Taka mieszanka jest naprawdę wybuchowa i albo efekt końcowy może być zaskakująco dobry, albo wręcz przeciwnie. Niestety mnie takie szalone połączenie nie urzeka i nie przekonuje. Faktyczne momenty grozy są jednak całkiem zgrabnie napisane i daje to nadzieję na to, że gdyby autorka poszła stricte w tym kierunku mogłaby stworzyć powieść, która tak bardzo oddziaływałaby na wyobraźnie czytelnika, że lektura skończyłaby się kilkoma bezsennymi nocami.
Dla mnie „Ogniskowa” okazała się nie do końca trafnym wyborem jeśli chodzi o powieść, jednak jeśli fascynują Was takie niesamowite wątki, nadprzyrodzone moce i luźne nawiązania do słowiańskiego pocztu upiorów i strzyg to możecie sięgnąć po książkę J. D. Bujak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz